środa, 8 maja 2013

Best fundation ever!

Witajcie,


Przedstawiam Wam najlepszy podkład jaki dotychczas miałam. Jest to podkład mineralny Lily Lolo.

Przez lata zmagałam się (właściwie nadal troszkę zmagam) z niedoskonałą skórą. Jest tłusta, oliwkowo-szara, z przebarwieniami (pozostałości po trądziku), gąbczasta i przez to nierówna z otwartymi porami.

Oj, dużo by tu jeszcze pisać, generalnie kolor i jakość mojej cery pozostawia wiele do życzenia. Jak już kiedyś pisałam TU, dzięki naturalnej pielęgnacji moja skóra znacznie się poprawiła. Nadal katowałam ją jednak wszelkiego rodzaju podkładami, z niższej czy wyższej półki (musiałam przecież zatuszować to i owo). Wreszcie zaczęłam interesować się kosmetykami mineralnymi i tak trafiłam na Lily Lolo.






Lily Lolo to angielska firma produkująca kolorowe kosmetyki mineralne, 90% ich produktów jest robionych w Wielkiej Brytanii, tusz do rzęs i eye liner są produkowane we Włoszech, a szminki w Niemczech.

Firma nie testuje na zwierzętach, ale w niektórych produktach mogą znajdować się składniki pochodzenia zwierzęcego (wosk pszczeli, koszenila, lanolina), jednak co mi się podoba to to, że Lily Lolo otwarcie o tym pisze. Również przy zakupie wszystkich kosmetyków możemy zobaczyć ich skład.

Wróćmy jednak do podkładu. Odkąd zaczęłam go używać (około 5 lat temu), moja skóra jeszcze bardziej się poprawiła. Oddycha i rzadziej wyskakują mi niespodzianki, a także pory nie są pozapychane. Jako posiadaczka tłustej i świecącej cery, po nałożeniu podkładu nie muszę już używać pudru. Nie swiecę się, a efekt utrzymuje się cały dzień. Podkład pokrywa moje niedoskonałosci i dobrze się rozprowadza. Używam do jego nakładania kabuki pędzel z firmy e.l.f.

Na zdjęciu kolor, którego używam może się Wam wydać trochę pomarańczowy, ale taki nie jest. Mój odcień to "in the buff" i jest raczej beżowo-ziemisty (miałam kilka próbek innych odcieni, ale ten sprawdził się u mnie najlepiej).

Skłd:
Mica (CI77019), Zinc Oxide (CI77497) May Contain: Titanium Dioxide (CI77891), Iron Oxides (CI77491, CI77492, CI77499)

Pod numerami od CI 75100 do CI 77947 kryją się barwniki mineralne i naturalne (o tym innym razem).

Ps. Ten post nie jest sponsorowany, po prostu bardzo lubię ten podkład i póki co mam zaufanie do firmy.

A jakich Wy używacie podkładów? Jaki inny podkład mineralny polecacie?

wtorek, 7 maja 2013

Pomóżmy!

Kochani!


Dzięki Sorbet dowiedziałam się o akcji zorganizowanej przez Brain for sale oraz Ani mru. Postanowiły one pomóc zwierzakom. Jako że jestem wielką fanką zwierząt (ludzi niekoniecznie), dołączam się do tej akcji i wstawiam banerek, oraz kilka słów od organizatorek:)




"Mam nadzieję, że tak jak było w przypadku szlachetnej paczki, również nam pomożecie. 
Cel szczytny, więc każdy może dorzucić grosza do naszej zbiórki.
Jednak nie chcemy pieniędzy.
Potrzebne są :

* Karma sucha i w puszkach. Prosimy nie kupować tanich puszek typu biedronkowych, albo nawet Pedigr_ , ponieważ ich skład pozostawia wiele do życzenia.Zamiast dużego worka lepiej kupić jeden mały worek, ale karmy lepszej jakości : Royal Canin, Purina, Animonda GranCarno itd... Dla kociaków whiskas. Miło by było, gdyby znalazły się również jakieś przysmaki.
* Obroże, smycze, legowiska, drapaki dla kotów.
* Środki na pchły, szampony, tabletki na odrobaczanie dla psów i kotów


A tak naprawdę potrzebne są nawet te podstawowe rzeczy, jak właśnie karma.
Punkt w Pszczynie, to nie schronisko, lecz miejsce, gdzie zwierzęta trafiają awaryjnie. Gdyby doszło do tego, że punkt jest zapełniony, zwierzaki natychmiast zostają wywożone do schroniska w Mysłowicach. Dla nich, jest to bilet w jedną stronę, gdyż Mysłowice z tego słyną - nikt nie wie, co tam się dzieje!
Na szczęście zjawiły się dziewczyny z fundacji, ale ledwo dają sobie radę...
Potrzebują dosłownie WSZYSTKIEGO.
Pomóżmy im!"

Kiedy tylko doczytałam o Mysłowicach postanowiłam wziąsć udział, sama planuję zaadoptować pieska ze schroniska, w mysl zasady NEVER BUY, ALWAYS ADOPT!

Co prawda nie mieszkam w Polsce i nie wiem czy będę miała okazję przyłączyć się do akcji "cielesnie", ale w pełni łączę się duchowo i wirtualnie!

Wyróżnienie Liebster Blog Award

Witajcie,

Bardzo mi miło, że zostałam nominowana przez Chwila dla mnie do Liebster Award. Dziękuję:)





Czym jest wyróżnienie?

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

A oto pytania, które zadała Chwila dla mnie

1. Dlaczego blog, a nie forum, portal, na którym ukazują się recenzje lub samodzielna strona www?
Pomimo że udzielałam się (i nadal udzielam) na różnych forach, chciałam zacząć pisać cos od siebie, więcej niż na forum. Chciałam mieć miejsce, które będzie tylko moje i to ja będę miała kontrolę nad tresciami i wygladem:) Dlaczego nie strona www? Po prostu łatwiej było założyć bloga.
2. Dostajesz dwa bony: jeden o wartości 10 zł, drugi 300 zł. Możesz zrealizować je w dowolnym sklepie. Jeden warunek: 1 bon = 1 kupiony przedmiot, bez zwrotu reszty pieniędzy. Co kupujesz?
Hmm, ciężko mi powiedzieć, bo nie mam za bardzo rozeznania co można kupić i za ile w Polsce. Myslę jednak, że za 10zł kupiłabym jakis kosmetyk, a za 300zł albo buty, albo jakis beauty gadżet (depilator, lokówka itp.).
3. Twoje plany na najbliższe wakacje?
Chciałabym pojechać w tym roku do Włoch:)
4. Coś co zawsze chciałaś mieć (być), a nigdy tego nie miałaś i nie zanosi się, że to dostaniesz?
Szpilki Christiana Louboutina:)
5. W mojej torebce zawsze jest...
Bezbarwna pomadka nawilżająca i chusteczki.
6. Dostajesz 1500 zł. Wolisz dostać całą kwotę od razu, czy podzieloną na 10 miesięcznych rat?
Całą kwotę.
7. Coś, co umiem samodzielnie świetnie przygotować/zrobić to...
Piec, gotować - uwielbiam i potrafię:) Poza tym mogę prawie wszystko!
Samodzielnie nie potrafiłabym tylko zmienić opon (chociaż nie wiem, nigdy nie próbowałam), wniesć ciężkiego mebla do domu (tu potrzebuję facetów:))
8. Wybierz dowolny kraj/miejsce na świecie, gdzie chciałabyś spędzić resztę życia.
Jesli robiłabym to co kocham i byłabym w stanie si.ę z tego utrzymać, to kraj nie ma tu większego znaczenia (aczkolwiek wolałabym być gdzies, gdzie jst ciepło).
9. Co jest Twoim impulsem do działania?
Ostatnia chwila oraz pochwała za cos co już osiągnęłam:)
10. Masz do wyboru: domek z ogrodem na wsi, czy apartamentowiec w wieżowcu w wielkim mieście?
Domek na wsi.
11. Zakończmy optymistycznie: co w sobie lubisz?
Szybkosć w rozwiązywaniu problemów i intuicję (prawie zawsze mam rację;)).

Moje pytania:

1. Czy zwracasz uwagę na składy w kosmetykach i to czy nie są testowane na zwierzętach?
2. Mięso czy ryby? A może wegetarianizm?
3. Morze czy góry?
4. Twoim marzeniem jest...
5. Jaką formę aktywnosci fizycznej uprawiasz?
6. Jesli od teraz mogłabys pracować w dowolnym zawodzie, w dowolnym miejscu, co by to było?
7. Jesli dostałabys 100zł za każdy tydzień nie stosowania żadnych kosmetyków (oprócz mydła) to ile czasu bys wytrzymała?
8. Musisz zostawić w swojej kosmetyczce tylko jeden kosmetyk kolorowy, co by to było?
9. Co cię inspiruje?
10. Czego nie cierpisz z prac domowych?
11. Jak zareklamowałabys swojego bloga w jednym zdaniu?

Blogi, które nominuję:

Miłej zabawy:)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Olejki do włosów


Witajcie,

Ostatnio znowu zaczęłam systematycznie dbać o moje włosy. Czytanie blogów o pielęgnacji włosów oraz postępy i metamorfozy wielu osób, skutecznie przekonały mnie do dokładniejszego przyjrzenia się moim włosom i nowym sposobom pielęgnacji.

Włosy olejuję już dawno, ale nigdy nie byłam systematyczna. Po zakupieniu kilku olejków w Indiach, nakładam je co tydzień.
Są to olejki oparte głównie na oleju kokosowym (jeden to czysty olej z kokosa) z domieszką różnych ziół. Dostałam także w prezencie domowej roboty olej kokosowy, ale jeszcze go nie używałam.



W tej chwili używam środkowego (śmierdzi okropnie). Włosy są po nim miękkie i ładnie się układają.
Olejki zakupiłam oczywiście zachęcona cudownymi włosami Hindusek, a i zdjęcia z opakowań zrobiły swoje. Niestety moje piórka nigdy nie osiągną takiej gęstości i długości. Ale cóż reklama robi swoje;)

Oleju kokosowego używałam już dawno i zawsze byłam zadowolona. Mam włosy kręcone i porowate, przetłuszczające się u nasady i suche na końcach (ale skomplikowane). Olej kokosowy sprawia u mnie, że końce staja się mniej szorstkie.

Zwykle trzymam takie olejki od godziny do nawet całego dnia, czasem nakładam wieczorem i zostawiam na noc.



Na zmianę z indyjskimi olejkami, używam olejku arganowego w połączeniu z olejkiem ze słodkich migdałów. Arganowy dodaje moim włosom mocnego skrętu, dlatego wcieram go czasami w końcówki zaraz po umyciu.

Moim kolejnym zakupem będzie olejek musztardowy i rycynowy. Ponoć działają cuda na porost włosów i ich zagęszczenie. Oczywiście nie liczę na podwójną objętość, ale parę miesięcy temu bardzo wypadały mi włosy i niestety są dużo rzadsze niż kiedyś. Próbuję wszystkiego, co prawda przestały już wypadać, ale opornie im idzie wyrastanie:)

Polecam blogi włosowe (pewnie już je znacie):
http://www.blondhaircare.com/
http://www.anwen.pl/

środa, 10 kwietnia 2013

Olejek arganowy

Witam po długiej przerwie,


Ci co śledzą (lub zaglądają od czasu do czasu) mój drugi blog Cup of Jasmine Tea, wiedzą mniej więcej co się ze mną działo (lub nadal dzieje). Zresztą nieważne, już tu jestem i kontynuuję:)
Zastanawiałam się o czym by tu napisać, w końcu z kilku produktów wybrałam olejek arganowy. Zakupiłam go około dwóch tygodni temu i od tego czasu używam regularnie na skórę i włosy.

Jak już większość z Was pewnie wie, a dla tych co jeszcze nie słyszeli, przypomnę kilka faktów.
Olejek arganowy pochodzi z Maroko i jest pozyskiwany z owoców arganowca, tłoczy się go na zimno. Jest bardzo rzadki i dlatego tak drogi. Nazywany często "złotem Maroka" ma niezwykłe własciwosci lecznicze i pielęgnacyjne.

Wykazuje między innymi:
  • redukcję zmarszczek
  • redukcję rozstępów
  • działa przeciwtrądzikowo
  • wzmacnia włosy
  • nawilża

Także jak widać same pozytywy:) Nic tylko kupować i wypróbowywać na sobie!

Tak też uczyniłam i jestem w posiadaniu tego niezwykłego olejku. Mój pochodzi z Holland&Barrett firmy sprzedającej eco produkty w Anglii. Jest w ładnym szklanym opakowaniu i faktycznie wygląda jak płynne złoto:)



Działanie

Pomimo, że używam go tylko dwa tygodnie, zauważyłam już minimalne rezultaty.

Skóra - jak wiecie borykam się z tłusta skórą, a w zimie okropnie obsypuje mi plecy, co kończy się ciemnymi, nieestetycznymi plamami. Do zwalczenia tego świństwa używałam olejku z trawy cytrynowej na przemian z kremem z kwasami owocowymi. Wielkich rezultatów jednak nie było. Odkąd zaczęłam używać olejek arganowy, stan moich pleców zaczął się poprawiać. Plamy się rozjaśniają, nowych pryszczy nie przybywa, a stare szybko się goją. Używam go też na twarzy (ale nie codziennie), nie zauważyłam jednak redukcji zmarszczek (chociaż nie mam ich zbyt wiele).

Włosy - mam włosy kręcone, wysoko porowate i puszące się. Po wtarciu olejku w końcówki, zauważyłam poprawę skrętu i wygładzenie. Moje włosy jednak szybko się przetłuszczaja, więc pozostawienie na nich jakiegokolwiek olejku nie wchodzi w grę. Olejuję je przeważnie przed myciem i pozostawiam na parę godzin, czasem całą noc. Olejek arganowy sprawia, że końcówki są miękkie, co jest dużym osiągnięciem przy moich szorstkich końcach.

Jesli używacie tego olejku, to chętnie usłyszę wasze opinie na jego temat:)

piątek, 8 marca 2013

Lekcja 2

Witajcie,

Dzis chciałabym przybliżyć Wam trochę informacji o parabenach.

Wokół parabenów toczą się wciąż dyskusje, czy są szkodliwe czy nie dla naszego organizmu. Większość producentów powoli odchodzi od używania tych substancji w swoich kosmetykach, ale jak się okazuje parabeny można także znaleźć w żywności.

Parabeny to substancje konserwujące o działaniu bakteriobójczym i grzybobójczym. Mogą one jednak wywoływać reakcje uczuleniowe.
Kiedyś, robiąc prezentację o kosmetykach naturalnych, natrafiłam na tabelę przdstawiająca różne składniki w kosmetykach. Niestety nie pamiętam juz źródła, ale pozwolę sobie zamieścić fragment o methylparabenie:

"Powoduje alergiczne stany zapalne skóry (wyprysk kontaktowy = eczema) typu pokrzywki, rumienia i strupków po pęknięciu pęcherzyków. Wchłania się ze skóry do krwi i limfy działając ogólnie. Szczególnie łatwo przenika przez skórę w pachwinach, klatce piersiowej, szyi i w okolicach narządów płciowych. Działa estrogennie. Może niekorzystnie wpływać na rozwój zarodka i płodu u kobiet ciężarnych. Na mężczyzn działa feminizująco. Nie stosować w czasie laktacji i ciąży."

Nie wygląda to zachęcająco. Ponadto pewna pani naukowiec z Anglii, dr Philippa Darbre, uważa, że parabeny mogą być bezpośrednią przyczyną raka piersi, jako że w komórkach rakowych przez nią badanych, zostały znalezione właśnie te substancje. Na ten temat wciąż toczą się dyskusje, jedni popierają panią doktor, inni ją wyśmiewają. 

Cóż, ja parabenów staram się unikać, a gdyby to wszystko co mówią okazało się prawdą?
Tak jak na opisanym przeze mnie wcześniej mineral oil, tak i na parabeny jest od dłuższego czasu nagonka, ale czy jest ona bezpodstawna? Cos złego musi w nich być skoro odchodzi się od ich używania.

Zachęcam Was gorąco do szukania informacji na temat parabenów, czy innych składników w kosmetykach. Moje lekcje mają na celu tylko ogólne zapoznanie sie z danym składnikiem, nie jestem przecież ekspertem i zdaję sobie sprawę, że jest wiele osób posiadajacych większą wiedzę na te tematy.

Pamiętajcie, bądźmy świadomi tego czego używamy:)

Źródła:
http://www.era-zdrowia.pl/strefa-toksyczna/trujace-kosmetyki/parabeny-niebezpieczne-substancje.html
http://ekotarg.pl/artykul/wybieram_zdrowe_kosmetyki._cz_iii-_bez_parabenow,231
http://www.kosmetyki.e-bmp.pl/niecala-prawda-o-parabenach,4574,art.html
http://natemat.pl/48231,sa-w-kosmetykach-moga-wywolywac-alergie-i-zdaniem-niektorych-naukowcow-rowniez-raka-prawda-o-parabenach

piątek, 22 lutego 2013

Wesoły zajączek

Witajcie,

Nie, nie jest to post zapowiadający Wielkanoc. O jakim zajączku tu mowa? Otóż przedstawiam zajączka, który siedzi sobie na etykietach wielu kosmetyków. Siedzi tam i czeka, aż nasz wybór padnie własnie na ten produkt. Produkt nie testowany na zwierzętach! Dlatego zajączek jest szczęśliwy:)





Moda
Od dawna śledzę różne blogi, a wiele z nich to blogi modowe. Zauważyłam, że mają one największe powodzenie. Też lubię oglądać ładne zdjęcia, ładnie ubranych dziewcząt/kobiet/mężczyzn. Mają oni swoich wiernych czytelników i naśladowców. Smuci mnie więc fakt, że osoby te mając tak wielką "władzę", nie robią swoich zakupów bardziej świadomie. Mówię tu oczywiście o zakupach kosmetycznych, jako że te również są na takowych blogach pokazywane.
Myślę sobie jak wiele blogerzy modowi mogliby zmienić, gdyby promowali kosmetyki nie testowane na zwierzętach. A tu jak na złość ciągle ten Loreal, Maybelline, lub z wyższej półki Clarins czy Dior. Nie chcę być hipokrytką, bo sama używam kilku produktów niechlubnych marek, ale staram się je ograniczyć i sukcesywnie wymieniać na kosmetyki ekologiczne.





Cena
Wiele osób błędnie mysli, że używanie kosmetyków ekologicznych i nie testowanych na zwierzętach jest zbyt drogie. Otóż nic bardziej mylnego. Kiedy "przeszłam" na naturalną pielęgnację, moje wydatki na kremy, mascie i inne produkty pielęgnacyjne wyraźnie się zmniejszyły. Po prostu zamiast drogiej maseczki Vichy używam tego co mam w kuchni. Zamiast zmieniać co chwila krem w celu znalezienia odpowiedniego, używam naturalne oleje, czy też ekologiczne kremy, które na pewno nie zaszkodzą, bo nie mają w sobie tej całej chemii.Owszem płacę więcej za jeden szampon do włosów, ale wcześniej wydawałam krocie na znalezienie odpowiedniego z tych wszystkich serii Dove czy Pantine. Używając podkład mineralny pozbyłam się wielu problemów skórnych, dzięki temu nie muszę dokupywać wszelkiego rodzaju korektorów.


Mój apel jest następujący: Kochani przemyślcie swoje zakupy, niech będą bardziej świadome!


Dla tych co nie wiedzą jak rozpoznać produkty nie testowane na zwierzętach kilka symboli:




Na koniec krótki filmik



Dziękuję:)


czwartek, 21 lutego 2013

Pół ekologicznie:)

Witajcie,

Ostatni tydzień spędziłam w rodzinnym domu w Polsce, także nie miałam okazji na pisanie.
Przed wyjazdem chciałam poprawić stan mojej skóry na plecach, gdyż na przyjęcie urodzinowe mojej mamy miałam zamiar ubrać sukienkę z "dziurą" na plecach;)

Postanowiłam więc uciec się do nienaturalnych metod i zakupiłam krem Avene Cleanance K, który używałam już wcześniej i pomógł mi w drastycznych przypadkach.
Krem posiada kwasy AHA i pomaga zredukować przebarwienia. Tak też uczynił kiedyś dla mojej skóry, niestety nie tym razem. Po tygodniu stosowania, moje plecy były dwukrotnie mocniej obsypane. Pojawiły się też pryszcze z prawdziwego zdarzenia. Te bolące i duże:(

Odstawiłam krem i zaczęłam smarować plecy dr. Organic Manuka Honey, o którym pisałam w poprzednim poscie. I zdarzył się cud! Krem pomógł mi pozbyć się większości wyprysków. Teraz po powrocie muszę zacząć stosować moją starą metodę na przebarwienia, a mianowicie olejek z trawy cytrynowej. Na efekty trzeba dłużej poczekać, ale wiem, że pomoże.

Nie mówię nie dla kremu z Avene, może kiedyś do niego powrócę, bo jest naprawdę skuteczny. Nie wiem dlaczego tym razem nie pomógł. Na pewno go jeszcze wypróbuję (ale nie przed wielkim wyjsciem) i jeśli znów okaże się zły, to po prostu go wyrzucę;)

Jeżeli jednak jesteście sceptycznie nastawieni do naturalnych metod, lub zwyczajnie nie macie na nie czasu, to myślę że warto zainwestować w ten kremik. Ostrzegam jednak, że jest bardzo mocny i piecze, szczególnie na twarzy, nie wiem więc czy nada się dla osób z wrażliwą skórą.


czwartek, 7 lutego 2013

Podsumowanie tygodnia dobroci dla skóry + nowy krem

Witam wszystkich,

Co prawda mój tydzień dla skóry minął w zeszły piątek, ale nie miałam jeszcze czasu na podsumowanie. Poza tym, mam zamiar dalej kontynuować terapię soczkami marchewkowymi i naturalnymi maseczkami, bo moja skóra niestety potrzebuje dłuższego czasu niż tydzień.
Tydzień dobroci dla skóry:

Czego używałam:
  • mlecznego toniku,
  • wody różanej,
  • peelingu z cukru i soku cytrynowego,
  • maseczki z miodu i sody oczyszczonej,
  • olejku witamina E,
  • żelu aloesowego.

Plusy:
  • zdrowsze odżywianie,
  • naturalne metody pielęgnacji nie podrażniające skóry,
  • nawilżenie.

Minusy:
  • trzeba poświęcić więcej czasu na przygotowanie wszystkich mikstur,
  • tydzień to zdecydowanie za krótko!

Niestety nie zauważyłam wielkiej poprawy stanu mojej skóry, na dodatek moje hormony się odzywają (jak co miesiąc), co nie pomogło przy likwidowaniu niespodzianek, a na domiar złego od niedzieli jestem chora, co również nie wpłynęło dobrze na stan mojej cery.

Postanowiłam jednak się nie poddawać i kontynuować "terapię". Zakupiłam również kremik, o którym już długo myślałam. Jest to dr. Organic Manuka Honey Rescue Cream.





Miód Manuka oprócz wszelkich dobroci jakie daje nam od wewnątrz, znany jest również ze swoich własciwosci antybakteryjnych, pomaga przy gojeniu ran czy przy suchej skórze.

Zachęcona pozytywnymi opiniami, zakupiłam krem i używam go już prawie tydzień. Mimo że ma dosć gęstą konsystencję, bardzo dobrze się wchłania i nie pozostawia na mojej skórze tłustej powłoki. Skóra jest nawilżona i miękka. Nie poradził sobie jeszcze z wszystkimi zmianami na mojej twarzy, ale pewnie muszę go używać z miesiąc, żeby zobaczyć efekty.

Kremem smaruję twarz na dzień i na noc, ale po paru tygodniach chcę używać go tylko na noc. Nadaje się też pod oczy. Zapach ma raczej naturalny, może trochę miodowy, ale nie zachwyca. Jednak nie jest on bardzo wyczuwalny po wchłonięciu się w skórę.

W przyszłości mam zamiar przetestować inne kremy tej firmy, są naturalne, nie testowane na zwierzętach, mają świetne opinie, a ceny są porównywalne do kosmetyków aptecznych typu Avene czy Vichy.

O kosmetykach dr. Organic możecie poczytać tutaj, a zakupić w sklepie Holland&Barrett.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Włosy

Witajcie,
Dzisiaj o moim szamponie do włosów. Od dłuższego czasu używam szamponów Faith in Nature. Jestem naprawdę zadowolona, są to szampony delikatne, nie testowane na zwierzętach. Moim ulubionym jest czekoladowy. Szampony mają bardzo delikatny zapach.
Posiadam też odżywkę. Nie mogę powiedzieć, żeby działała cuda. Odżywka jak odżywka, pomaga przy rozczesywaniu włosów (ja to robię tylko na mokro), włosy sa miękkie, ale nie ma specjalnej rewelacji.


Kiedys kupiłam szampon firmy Naked do włosów puszących się, ale niestety bardzo się zawiodłam. Zostawia on taką jakby powłokę na włosach i wydają się one niedomyte. Koleżanka miała szampon do włosów kręconych z tej firmy i była zadowolona, jednak nie umiem się  przekonać do kolejnego zakupu z tej firmy.

Używałam również szamponu Jason. Był całkiem ok, ale nic specjalnego. Mam jeszcze resztki ich odżywki, pozostawia włosy miękkie, ale cudów nie ma:) 


Czy macie jakies doswiadczenia z powyższymi firmami? Jesli tak to czekam na Wasze opinie.
Zmykam do łóżka bo chora jestem, a jutro do pracy:(

sobota, 2 lutego 2013

Zwycięstwo!

Kochani,

PETA powiadomiła wszystkich kochających zwierzaki, że od marca 2013 roku w Unii Europejskiej ma zostać wprowadzony zakaz sprzedawania kosmetyków testowanych na zwierzętach, lub zawierających produkty testowane na zwierzętach.
Ciekawa jestem, czy w takim razie zniknie z półek sklepowych większość kosmetyków? Nie wiem jak chcą to rozwiązać, ale miło wiedzieć, że cos w tej sprawie zostało zrobione i w najbliższej przyszłości zwierzątka nie będą cierpieć dla naszego piękna:)


Link do artykułu

wtorek, 29 stycznia 2013

Lekcja 1

Witajcie,

Dla niektórych może lekcja, dla innych dawno już pojęta wiedza. Nie uważam się za eksperta, ale chciałabym Wam przybliżyć tajemnicze składniki naszych kosmetyków.
Wszelkie opinie są mile widziane, mam nadzieję, że podzielicie się na ten temat swoją wiedzą i doświadczeniem.

Zacznę od składnika budzącego wiele kontrowersji - Mineral Oil/Paraffinum Liquidum.

Podstawowymi składnikami, aby powstał krem czy emulsja są woda i olej. Możemy zauważyć, że wiele kosmetyków zawiera w swoim składzie właśnie Mineral Oil. Jest to olej pochodny z ropy naftowej.
Nie znaczy to jednak, że smarujemy się samą ropą! Parafiny to związki syntetyczne pozyskiwane w procesie destylacji z określonej frakcji ropy naftowej, po jej bardzo dokładnym oczyszczeniu.
Mineral Oil/Paraffinum Liquidum ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja należę do drugiej grupy, ale nie będę nikogo przekonywać do nieużywania kosmetyków z  tym składnikiem. Chcę jedynie pokazać argumenty za i przeciw i dlaczego ja postanowiłam wyeliminować olej mineralny z mojej pielęgnacji.

Za:
  • Po aplikacji na skórę działa wyłącznie powierzchniowo. Nie wnika do warstwy rogowej, ani do żywych warstw naskórka i skóry. Tym samym nie może wywoływać reakcji podrażnieniowych, alergicznych, nie może również kumulować się w organizmie.
  • Ma doskonałe właściwości natłuszczające.
  • Po aplikacji tworzy na skórze film, który bardzo silnie hamuje ucieczkę wody z naskórka i przywraca skórze nawilżenie.
Przeciw:
  • Pod warstwą oleju mineralnego tworzy się beztlenowe, sprzyjające rozwojowi bakterii środowisko – parafina działa komedogennie, czyli prowadzi do zatykania porów, a tym samym – zaskórników.
  • Badania uniwersyteckie stwierdzają, że olej mineralny stosowany w kosmetykach jest jednym z powodów przedwczesnego starzenia się skóry.
  • Ponieważ pozostawia on na skórze "film", tym samym blokuje dostęp wszelkich witamin.

Wyczytałam też, że kiedyś stosowano parafinę doustnie na zaburzenia trawienia. Jednak nawet jeśli jest wiele argumentów za stosowaniem tego składnika w kosmetykach, dlaczego zatem coraz więcej firm kosmetycznych zaprzestaje używania go w swoich wyrobach, a w kosmetykach ekologicznych nie ma go wcale? Nauka idzie do przodu i nikt tu nie zrobił nagle nagonki na olej mineralny, lecz wszystkie argumenty przeciw wzięły się z doświadczeń i różnych badań.

Moje doświadczenia:
Jak pisałam już w poscie o moim odwyku, stosowałam przeróżne kosmetyki, aby pomóc mojej skórze. Większość z nich była przeznaczona do cery tłustej, a więc kremy były lekkie, jednak wiele zawierało parafiny. Spowodowało to u mnie zamknięte koło. Olej mineralny tworząc barierę, nie pozwalał mojej skórze na przyswajanie witamin oraz zapychając pory, prowadził do nagromadzenia się brudu i rozwoju bakterii, co powodowało jeszcze większe wydzielanie łoju i powstawanie pryszczy czy zaskórników.

Po całkowitym odstawieniu kosmetyków z Mineral Oil zauważyłam znaczną poprawę mojej skóry.

Oczywiście jako posiadaczka tłustej cery, nie mogę się wypowiedzieć jak parafiny działają na skórze suchej. Myślę jednak, że obojętnie jaką skórę posiadamy, warto przerzucić się na ekologiczne i naturalne kosmetyki, nie tylko ze względu na brak w nich oleju mineralnego, ale również na brak innych, dużo bardziej szkodliwych składników (ale o nich innym razem).

Źródła:
http://zkosmetyki.blogspot.co.uk/2012/05/inci-paraffinum-liquidum.html
http://www.herballuxuries.com/about-mineral-oil.html
http://sekretnie.pl/tag/paraffinum-liquidum/
http://skeptics.stackexchange.com/questions/10992/is-paraffinum-liquidum-mineral-oil-in-cosmetics-dangerous
http://www.innocentoils.com/index8tox.html

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Apetyt na zdrową skórę

Witam wszystkich,

Zgodnie z postanowieniem wzaz z Aliną rozpoczęłam w sobotę tydzień zdrowej skóry:)
Na pierwszy ogień poszedł sok marchewkowo-buraczany. Pychotka i ten kolor!



Marchewka:
Zawiera witaminy B1, B2, PP, KK,  wapnio, potas, żelazo, miedz, fosfor. Potas sprawia, że skóra jest jędrna, gładka, a witamina A, wygładza zmarszczki. Nie trzeba więc nikogo przekonywać do zjadania lub picia marchewki.

Buraki:
Zawierają potas, wapń, żelazo, magnez, mangan, kobalt, witaminy A, C i B1 oraz kwas foliowy, który działa na matowe włosy, przedwczesną siwiznę czy łamliwe paznokcie. Cudowny kolor, cudowne działanie!





Chyba nigdy nie maiałam w domu tylu marchewek! Starczy jeszcze na kilka soczków.

Życzę wszystkim zdrowej i pięknej skóry.

sobota, 26 stycznia 2013

Tydzień dobroci dla skóry wraz z Alina Rose Makeup

Witajcie,
Miałam własnie dzisiaj zakupić nowy krem do twarzy, bo cos mi się czoło zaczęło przesuszać. Powstrzymam się jednak przed zakupem jeszcze trochę i wraz z Alinką przestawię się w przyszłym tygodniu (zacznę od dzis) na nową dietę owocowo-warzywną oraz domowe maseczki. Zobaczymy czy cos z tego wyjdzie.
Zapraszam do przyłączenia się do zabawy wraz z:

czwartek, 24 stycznia 2013

Odwyk

Witam,

Opowiem Wam krótką (a może długą) historię o tym, jak przeszłam na naturalną pielęgnację.
Zacznę od tego, że mam tłusta, problematyczną skórę. Pryszcze mam odkąd pamiętam. Nie wiem już jak moja skóra wyglądałaby bez nich. Myślę, że miałam jakieś 13 lat (także dosyć wcześnie) kiedy moja skóra zaczęła się zmieniać.






Cóż, na początku myślałam, że to przecież okres dorastania i na pewno mi przejdzie za parę lat. Niestety dobrnęłam do osiemnastki, a na skórze żadnej poprawy. Co prawda nie miałam już takich okropnych, wielkich pryszczy, ale trądzik pozostawił okropne plamy. Nadal miałam tłustą cerę, więc zaskórniki i wypryski były na porządku dziennym. Moja twarz miała kolor ziemisty i ciągle wydawała mi się brudna.

W tamtym okresie używałam do pielęgnacji (i pozbycia się pryszczy) wszystkiego do skóry trądzikowej. Poczynając od tańszych kosmetyków Ziaji, a kończąc na Clearskin. Oczywiście nic nie pomogło.
Byłam nawet u dermatologa. Wspaniała pani doktor przepisała bardzo drogą masć, dokładnie taką samą jak mojej koleżance. Jej pomogło, a ja miałam straszne wypieki. Odstawiłam.

Po liceum, kiedy poszłam do pracy, zaczęłam stosować droższe, apteczne specyfiki do pielęgnacji.
I tak przebrnęłam przez Vichy, La Roche Posay, Eucerin, Avene. Oczywiscie dalej nic.


Udałam się kolejny raz do dermatologa (tym razem prywatnie), przepisał witaminę PP (B3) i... pomogło!
Oczywiście nie od razu, ale znaczna część przebarwień zniknęła. Co z tego, kiedy wypryski nadal się pojawiały i pozostawiały nowe blizny.






Myślę sobie, dam mojej skórze kolejną szansę. Po studiach na pewno się poprawi, będę przecież już całkiem dorosła. Nic z tego.
Wyjechałam do UK i dalej stosowałam drogą chemię. Aż pewnego dnia natrafiłam na artykuł o składach kosmetyków. Zaczęłam szukać więcej na ten temat i jeszcze w ten sam dzień wyrzuciłam większość kosmetyków z mojej łazienki!





To było najlepsze posunięcie dla mojej skóry. Na początek zakupiłam przez internet masło shea do stosowania zamiast kremu. Potem odkryłam "magiczny" olejek witamina E. Nie rozstaje się z nim do dzisiaj, służy mi jako krem do twarzy. Zauważyłam znaczną poprawę mojej skóry. Mniej wyprysków i zaskórników.





Na moje plamy używam olejku z trawy cytrynowej, a na pojedyncze wypryski olejku z drzewa herbacianego.
Ostatnio zakupiłam krem organiczny z Burrt's Bees, uwielbiam też żel z aloesu.






To na razie tyle. Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca.

Wprowadzenie

Witam wszystkich serdecznie

Blog ten poswięcam naturalnym metodom pielęgnacji. I nie chodzi mi tylko o domowe maseczki, ale również o wszelkie kosmetyki dostępne na rynku, które nie zawierają niepotrzebnej chemi, są w jak największym stopniu naturalne oraz, co jest dla mnie bardzo istotne, nie są testowane na zwierzętach.

Odkąd zainteresowanie naturalnymi kosmetykami (tymi do pielęgnacji, jak i również kolorowymi) wzrosło i są one coraz bardziej dostępne na rynku, postanowiłam stworzyć tego bloga, aby można się na nim dzielić opiniami. Chcę Wam także opowiedzieć moje własne doswiadczenia o odstawieniu toksycznych kosmetyków i jak przerzuciłam się na naturalną pielęgnację.

Zapraszam do czytania
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...