czwartek, 24 stycznia 2013

Odwyk

Witam,

Opowiem Wam krótką (a może długą) historię o tym, jak przeszłam na naturalną pielęgnację.
Zacznę od tego, że mam tłusta, problematyczną skórę. Pryszcze mam odkąd pamiętam. Nie wiem już jak moja skóra wyglądałaby bez nich. Myślę, że miałam jakieś 13 lat (także dosyć wcześnie) kiedy moja skóra zaczęła się zmieniać.






Cóż, na początku myślałam, że to przecież okres dorastania i na pewno mi przejdzie za parę lat. Niestety dobrnęłam do osiemnastki, a na skórze żadnej poprawy. Co prawda nie miałam już takich okropnych, wielkich pryszczy, ale trądzik pozostawił okropne plamy. Nadal miałam tłustą cerę, więc zaskórniki i wypryski były na porządku dziennym. Moja twarz miała kolor ziemisty i ciągle wydawała mi się brudna.

W tamtym okresie używałam do pielęgnacji (i pozbycia się pryszczy) wszystkiego do skóry trądzikowej. Poczynając od tańszych kosmetyków Ziaji, a kończąc na Clearskin. Oczywiście nic nie pomogło.
Byłam nawet u dermatologa. Wspaniała pani doktor przepisała bardzo drogą masć, dokładnie taką samą jak mojej koleżance. Jej pomogło, a ja miałam straszne wypieki. Odstawiłam.

Po liceum, kiedy poszłam do pracy, zaczęłam stosować droższe, apteczne specyfiki do pielęgnacji.
I tak przebrnęłam przez Vichy, La Roche Posay, Eucerin, Avene. Oczywiscie dalej nic.


Udałam się kolejny raz do dermatologa (tym razem prywatnie), przepisał witaminę PP (B3) i... pomogło!
Oczywiście nie od razu, ale znaczna część przebarwień zniknęła. Co z tego, kiedy wypryski nadal się pojawiały i pozostawiały nowe blizny.






Myślę sobie, dam mojej skórze kolejną szansę. Po studiach na pewno się poprawi, będę przecież już całkiem dorosła. Nic z tego.
Wyjechałam do UK i dalej stosowałam drogą chemię. Aż pewnego dnia natrafiłam na artykuł o składach kosmetyków. Zaczęłam szukać więcej na ten temat i jeszcze w ten sam dzień wyrzuciłam większość kosmetyków z mojej łazienki!





To było najlepsze posunięcie dla mojej skóry. Na początek zakupiłam przez internet masło shea do stosowania zamiast kremu. Potem odkryłam "magiczny" olejek witamina E. Nie rozstaje się z nim do dzisiaj, służy mi jako krem do twarzy. Zauważyłam znaczną poprawę mojej skóry. Mniej wyprysków i zaskórników.





Na moje plamy używam olejku z trawy cytrynowej, a na pojedyncze wypryski olejku z drzewa herbacianego.
Ostatnio zakupiłam krem organiczny z Burrt's Bees, uwielbiam też żel z aloesu.






To na razie tyle. Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca.

4 komentarze:

  1. to bardzo interesujące ,mój syn ma 14 lat i wiele wyprysków.\,może twoja kuracja mu pomoże?
    dziekuję za rady :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe.... Ja dopiero niedawno odkryłam, w jaki tragiczny sposób parabeny działają na moją cerę...

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, mam prosbe czy moglabys napisac, czy olejek z drzewa herbacianego stosujesz bezposrednio na skore? pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak używam olejku bezpośrednio na skóre, wcieram go wacikiem w zmienione miejsca. Moja skóra nie jest jednak wrażliwa i wiele rzeczy mogę na nią stosować bez podrażnień. Dla osób z wrażliwą skórą radzę wypróbować olejek na jakimś małym miejscu, albo stosować z olejem np. migdałowym czy jojoba.
      Pozdrawiam:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...